Dzisiejszy dzień jest małym przełomem. W końcu zaczynam żyć normalnie i jeść normalnie. Nie ukrywam, duże to wyzwanie. Ale pierwszy raz na prawdę czuję że mi się uda. Chcę żyć zdrowo, mieć siłę na ćwiczenia i chęci do życia, przestać nienawidzić swoje ciało i głodzić się na przemian z objadaniem lub objadać się cały czas w bezsilności.
Nie mam wagi docelowej. Moim celem jest pozbycie się tłuszczu i wyrzeźbić ładnie ciało oraz, co najważniejsze, wyrzucić z siebie wyrzuty przy jedzeniu, obawy przed przytyciem. Dla niektórych może się to wydawać bezsensowne i całkiem łatwe, ale dla mnie to wygląda zupełnie inaczej, jeszcze ;)
Dzisiejszy bilans to pieczony kurczak, paczka wafli ryżowych i kawałek torciku wedlowskigo. Ćwiczeń brak ;/
Jutro nie będę mogła napisać, ponieważ nie będę miała dostępu do neta. Nadrobię pojutrze i mam nadzieję, że będę mogła się pochwalić samymi sukcesami :) Pododaję też wtedy Wasze blogi do listy z boku. jest ich dużo i już teraz nie mam siły :)
TRZYMAJCIE SIĘ ZDROWO! :D